Z cienia…

Pustką szarą otoczony człowiek.
Cień w cieniu z cieniem, sam sobie Bogiem.
Mój świat, moja pustka i moje rozterki.
Nakarmię się nimi i zjem jak cukierki.

Kokonem otulić,
Czarnym skrzydłem przykryć.
Kołdrą trosk i zmartwień
Jasny płomień przytlić.

Kto nie płonie, nie spłonie,
Nie obróci w stos zgliszczy.
Schowam się w swym schronie,
Pustki nic nie zniszczy.

Za życia już martwi…
Żywe ludzkie cienie.
W sercach jak i w pięściach
Rodzą się kamienie.

Kamienia nie zniszczysz,
Nie dasz rady skruszyć.
Ktoś podejdzie za blisko…
-Kamieniem można rzucić.

Twój świat, Twój cień.
Królestwo cieni.
Łez, ran starych i broni…
– Kamieni.

Skrzywdzona. I znowu.
Za dużo już wzruszeń.
Zamknę serce wraz z bólem
I nim się uduszę.

Rządzi smutna królowa.
To królestwo jest Twoje.
Puste państwo bez życia.
Nie wpuszczę, bo się boję.

Ileż można upadać?…
– Ile się przytrafi!
Życie z klocków składać
Nie każdy potrafi.

I oddala się, ucieka.
Jak spłoszone zwierze.
W kokon bólu się chowa.
Własnej śmierci leże.

By przeżyć, życie wycina.
Płacze nocą skrycie.
Nad życiem ma już kontrolę.
Lecz co to za życie?..

Otrząśnij się z tego,
Wyjrzyj z ciemnej jamy.
Może znów ktoś skrzywdzi…
Może wręczy diament…

Niepewności losu
To życiem się zowie.
Co przyniesie przyszłość,
Tego nikt nie powie.

Pewna swej niewiedzy
Sięgaj po marzenia.
Daj sercu nadzieję,
By uniknąć cienia.

Jasnych myśli promyk
Wpuść choćby na chwilkę.
Niech serce ogrzeją,
Zdmuchną smutną minkę.

Radość wokół ujrzyj
I radości pragnij.
Jest jej w życiu mnóstwo.
Gdzie się chowa? – zgadnij…

Gdzie ją odkryć możesz?
Co uśmiech przyniesie?
Wystaw główkę z jamy
I rozglądnij że się.

Uśmiech życie zdobi.
On drogą do radości.
Może i do szczęścia?
Na pewno nie złości.

Szansa jedna, druga.
Mała, może większa.
Zbieraj swoje szanse
I pędź do zwycięstwa.

Żyj życiem – pragnij.
Po pragnienia sięgaj.
Czy użądli osa?
Jadu się nie lękaj.

Poboli, przestanie.
Taki jest porządek.
Daj ranie ukojenie.
Nie, bólu obrządek.

Napisałem wiersz Tobie…
Właściwie wciąż piszę.
Aż mnie serce boli,
Ale się wyciszę.

Uśmiechnę do nieba.
Myśli jasne zbiorę.
Uśmiechnę do Ciebie,
I w uśmiech zabiorę.

Gdzie jasno i przyjemnie.
Gdzie róża rozkwita.
Jak płatkami kwiatów,
Serce radość wita.

Otwiera się do światła,
Ciepła i nadziei.
Otwiera się bo pragnie…
Gór, a nie mierzei.

Więc ku szczytom sięgaj.
Szczytom własnych marzeń.
Na promykach nadziei
Kroczyć pośród zdarzeń.

Zdarzeń miłych, dziwnych,
Czy czasem niechcianych.
I tak się przytrafią…
I dla tych schowanych.

Po co się więc chować,
Gdy świata porządek
I schowanych dotknie.
Sięgnij po rozsądek!

W życiu szczęścia szukaj.
Problemy przyjdą same.
Gdy kroczysz ku marzeniom,
Przynajmniej nie staniesz.

Jak inni – ci mroczni
W kokonach zamknięci.
Co bólu cześć oddają,
Bólem swym przeklęci.

Ty krocz więc do przodu.
Śmiało czy spokojnie.
Nadaj sens istnieniu
W wiecznej życia wojnie.

Michał Podbielski

Możliwość komentowania Z cienia… została wyłączona

Kategoria Autor

Komentarze są niedostępne.